Na paznokciach zagościł kupiony w kwietniu i nigdy jeszcze nie próbowany Lovely Must Have nr 6 z serii Naturalist. (Jest ta seria w ogóle jeszcze dostępna?) Dwie warstwy, chociaż trzy byłyby pewnie jeszcze lepsze.
W słońcu, jak widać, prezentuje się dość kolorowo, w sensie jest bardzo nasycony. W cieniu raczej szarawy. Koniec końców podoba się, fajnie się go nakłada, mógłby schnąć szybciej. Końcówki ścierają się momentalnie.
Tyle o lakierze, ale post się nie kończy, ponieważ wskutek dzisiejszego eksperymentu pojawiło się coś zdecydowanie wartego zanotowania.
- cebula
- czosnek
- pomidor
- oczywiście bakłażan
- szczypta soli, pieprzu
- sporo ziół prowansalskich
- troszkę mieszanki przypraw do curry
- troszkę więcej ostrej czerwonej papryki
- kapka czerwonego, półwytrawnego wina dolana pod sam koniec smażenia (mniej więcej tyle, ile oliwy, na której zaczynało się smażenie)
I od tego jest właśnie ten blog: żeby nie zapomnieć tak ważnych rzeczy :D To wszystko, dziękuję, dobranoc ;)
PS. Dodatek arbuza do sałatki inspirowany postem Wiedźmy :) A dokładniejszy przepis na bakłażany "po mojemu" opracuję, robiąc je następnym razem.
Zdecydowanie muszę spróbować przepisu na bakłażana! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię bakłażany, twój musiał być pyszny :)
OdpowiedzUsuńCo do lakieru - kolor jest ładny, ale jakoś nie przepadam za niebieskim na paznokciach.