4 lutego 2014

Wibo - Glamour Nails nr 5

Nowa odsłona zielonych smoków gotowa :) Wreszcie udało mi się dostosować szablon. Nie jest to jeszcze koniec zmian, będę wprowadzać małe poprawki, ale nie ma już w wyglądzie bloga żadnej rzeczy, która by mnie raziła.
Karty pod nagłówkiem sugerują, że blog "dla mnie i głównie o lakierach" zmienia się w blog o pielęgnacji. To prawda: zamierzam opisywać testowane kosmetyki i ich działanie na mojej skórze, włosach, paznokciach. Ale nie będę kupować nowych kosmetyków specjalnie do testów. To zostawiam innym blogerkom, które robią to profesjonalnie :) Ja po prostu chcę podzielić się z Wami swoimi obserwacjami i wynikami kosmetycznych poszukiwań. Może uda mi się pomóc komuś z podobnym typem skóry czy włosów? Zapraszam do zaglądania :)
(chociaż pewnie i tak będzie głównie o paznokciach... ;))

Kilka słów wyjaśnienia: zniknęłam z bloga (po trzech postach - świetny wynik!), ponieważ zepsuły mi się paznokcie. Przez dwa miesiące ich nie malowałam i próbowałam leczyć. Później znowu zaczęłam używać lakierów, chociaż rzadko i od listopada myślałam nad reaktywacją swojego miejsca w sieci, ale po prostu nie miałam czasu - a nie chciałam pisać na tym starym, niespersonalizowanym szablonie ;)

Koniec gadania, przedstawiam Wam lakier. Kupiłam go rok temu, użyłam raz, pokochałam... i odłożyłam. Nie mam pojęcia dlaczego. Ale teraz, po roku, przyszedł czas na drugie użycie. Mowa o Wibo z serii Glamour Nails, nr 05.

Lakier jest złoty. Ale nie jest to ani żółte złoto, ani stare złoto, ani żadne intensywne i naprawdę złote. To jest srebrzyste złoto. W dodatku nie wygląda ani trochę tandetnie, nie świeci się jak wiejska dyskoteka, mimo że to złoto. Absolutna rewelacja.

Zdjęcie w słońcu...
Jego kolor zależy od światła. Kupiłam go przekonana, że jest srebrny ;) Formuła tego lakieru jest świetna: nie rozlewa się, nie smuży (wiem, na tych zdjęciach wychodzą jednak smugi, ale na żywo trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby je zobaczyć), bardzo dobrze kryje - na zdjęciach mam jedną warstwę, chociaż na upartego można by się dopatrzyć gdzieś leciutkich prześwitów. W dodatku szybko schnie. Ściera się z końcówek jak każdy inny, ale odprysnął mi dopiero po czterech dniach, co jak na moje paznokcie jest świetnym wynikiem.

Zdjęcie w cieniu - srebrny!
Lakiery z tej serii wciąż są dostępne, a ja mam jeszcze dwa inne i zamierzam kupić kolejny, więc niedługo pojawią się na blogu :)

Przepraszam Was strasznie za jakość kolorystyczną moich zdjęć. Kolor lakieru staram się oddać jak najwierniej i przede wszystkim o tym myślę, obrabiając zdjęcia (udaje mi się to, więc nie martwcie się o wiarygodność swatchy), za to z kolorem ciała gorzej - mam kiepski aparat, a moje umiejętności posługiwania się photoshopem są wciąż za małe, by wyciągnąć z tych zdjęć właściwy kolor. Więc nie patrzcie na dłonie, naprawdę się staram ;)

Tyle na dziś, do napisania wkrótce :)

2 komentarze:

  1. pięknie wygląda :) dużo ładniej na paznokciach niż w buteleczce!
    świetny pierścionek tak btw

    OdpowiedzUsuń